sobota, 11 lutego 2017

Buenos Aires; koniec podróży

Wczorajszy dzień był pochmurny w Salta. Prognoza pogody na nadchodzące dni mówiła o deszczach także w San Antonio de Los Cobres i okolicy. Jeszcze raz miałem szczęście. Przy obfitych opadach, tak było trzy tygodnie temu, wezbrane rzeki odcinają wiele dróg.

Na lotnisku w Buenos Aires spotkałem się z Mariano. Przywiózł mi torbę z rzeczami, które nie były mi potrzebne na motocyklu, przekazałem mu papiery celne. Bardzo serdeczne spotkanie. Potraktował mnie uczciwie, jeżeli chodzi o koszty związane z uszkodzoną felgą (zapłacilem za jej naprawę, a nie za nowe koło). Kolejne pozytywne doświadczenie. Bardzo polecam Motocare Argentina:
http://www.motocare.com.ar/rental/

Przyjechałem do tego samego hotelu Dandi Royal Tango na San Telmo. Cristian powitał mnie jak rodzinę.
Po południu spadł deszcz. Przeszedłem się po Calle Florida, przy okazji kupując drobne pamiątki.

Kolacja w znanym Desnivel. Oczywiście bife de lomo i Malbec. Wielki kawał znakomitego mięsa, 400 g, trochę za dużo, jak na jedną osobę. Z butelką wina sobie poradziłem.

Puerto Madero zmieniło się. Przypomina trochę Manhattan.

Na Plaza Dorrego w weekendy grają Kubańczycy. Ci sami, którzy porywali do zabawy w Sylwestra.

Czekam na taksówkę na lotnisko. W Warszawie mam być jutro o 16,10.
Zamykam wspaniałą podróż, którą rozpocząłem z Małgosią sześć tygodni temu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz